niedziela, 21 grudnia 2014

Rozdział 2

- Jestem wart więcej niż sto takich jak ty, panie i dowiodę tego, jeżeli mi pozwolisz - Juliana zaczęło bardzo irytować zachowanie króla i nie zważał już na jego pozycję.
- Słuchaj, smarkaczu. Nie zapominaj kim jestem! - król tracił cierpliwość.
Chłopiec prychnął, ale nic nie powiedział.
- Teraz nie przerywaj - powiedział władca tonem nieznoszącym sprzeciwu - Na drugim końcu kraju, za Czarnym Gajem... - urwał i spojrzał na Juliana, ale ten nie dał poznać po sobie niepokoju, więc król kontynuował - znajduje się strzeżona jaskinia, gdzie ukryte zostały skarby moich przodków, które ukryli tam, aby uchronić je przed chciwymi najeźdźcami. Szukano ich przez pokolenia, ale bez skutku. Nie istotne skąd to wiem, ptaszki mi wyćwierkały. Oczywiście nie chcę, abyś przyniósł wszystko. Tylko tyle, ile jesteś wart.
Ja? Julian stał niby niewzruszony, ale bał się. Nie mógł już odmówić, ośmieszyłby się, ale nie mógł także wyruszyć. Wiedział, że przez Czarny Gaj nie da się przejść, nie można go także ominąć. Duma jednak wzięła górę nad strachem, więc powiedział:
- Wyruszę jutro z samego rana. Mogę wziąć ze sobą towarzysza?
- Moja służba jest do  twojej dyspozycji.
- Dobrze więc. Jutro z samego rana. Idę z kucharzem z nocnej zmiany.
Tylko z nim mam jakiekolwiek normalne relacje w tym zamku.
- Przyniosę ci wszystko z tego skarbca - rzucił z przekonaniem przez ramię.
Wyszedł nic już nie mówiąc i udał się do swojej skromnej sypialenki. Usiadł na brzegu czegoś, co uchodziło za łóżko, ale było cholernie niewygodne i przetarł oczy kręcąc głową z niedowierzaniem.
Idę na pewną śmierć.
O Czarnym Gaju chodzą różne historie. Jedna mówi, że zamieszkują go groźne stwory i pozwalają wejść człowiekowi tylko kilka kroków, a druga dość podobna mówi, że nie można się nawet zbliżyć. Inne głoszą, że to drzewa roztaczają wokół siebie zabójczy dla ludzi zapach. Są różne, ale żadna nie jest optymistyczna. Jedyne co wiadomo jest to, że  jeżeli ktoś się tam uda, już nie wróci.Nie może się wycofać, jedynym co by wtedy udowodnił byłoby to, że nie tylko nic nie jest wart, ale jest też tchórzem. Zacisnął zęby i położył się, ale po minucie wstał i spostrzegł, że na dworze już świta.
Czas ostatni raz wrócić do swoich obowiązków.
Przypomniał sobie o czymś i ta myśl napawała go przerażeniem.
Jeżeli Marek nie zechce pójść ze mną? Jeżeli zostanę sam?
Postanowił na razie o tym nie myśleć. Pójdzie do Marka później, żeby dać mu się trochę przespać.
Julian jest inny niż wszyscy, a to pewnie dlatego, że kiedy dzieci w jego wieku beztrosko się bawiły, on już uczył się jak dobrze służyć królowi, którego z resztą nie lubił, wydawał mu się arogancki i pyszny. Nie rozmawiał z resztą służby, jedynie kiedy kucharz nocnej zmiany przygotowywał jedzenie dla władcy, ucinali sobie miłą pogawendkę. Nie byli może przyjaciółmi, tylko "kumplami", co usłyszał przepędzając dzieci, które jakimś cudem wdarły się na królewskie ogrody. Julian nie miał prawa prosić Marka o nic, a zwłaszcza o takie poświęcenie jak wyprawa do Czarnego Gaju, ale nie miał wyjścia. Sam nie dałby rady. Nikt nie weźmie na poważnie gburowatego dzieciaka, który wygląda na jeszcze młodszego niż jest. Lepiej mieć u boku kogoś, kto wzbudza trwogę. Marek muchy by nie skrzywdził, ale jego wygląd rzeczywiście był groźny. Górował nad wszystkimi, był potężnie zbudowany i bez wątpienia umiał skopać tyłek nie jednemu. Na twarzy zawsze gościł u niego serdeczny uśmiech, ale kiedy się zdenerwuje włos dębem staje na głowie. Julian widział to tylko jeden raz, ale nie chciał do tego wracać. Marek był wtedy bestią.
Ziewnął. Wyszedł z sypialenki i udał się do domku Marka, który mieszkał niedaleko zamku, tuż za jego murami. Później się wyśpi. Musiał wiedzieć jaki będzie musiał przyjąć plan.

3 komentarze:

  1. Kazdy człowiek jest wartosciowy!

    www.pxzxmxk.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się twoje opowiadanie - jest takie trochę baśniowe. :D Jestem bardzo ciekawa, co będzie dalej. Naprawdę to opowiadanie jest dla mnie zaskoczeniem - myślałam, że ludzie już nie piszą takich rzeczy. :)

    Jeśli będziesz miała czas w Święta, to zapraszam na prolog mojego Namiestnika. To fanfiction o Faramirze i Éowinie. Mam nadzieję, że ci się spodoba... ;) http://namiestnik-faraeofanfiction.blogspot.com/2013/05/prolog.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Next
    Podoba mi się

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz motywuje mnie do dalszego pisania. Konstruktywna krytyka mile widziana, ale nie wyładowuj tutaj swojej frustracji. Zostaw link do swojego bloga - w miarę możliwości go odwiedzę. Nie zostawiał propozycji typu obs za obs, kom za kom - nie bawię się w to.