Obudził go dźwięk dzwoneczka, który w przenikliwej ciszy,
donośnie odbijał się od ścian zamku. Zerwał się z niewygodnego łóżka. Spał w
ubraniu, więc tylko pośpiesznie nabrał w dłonie wody z miski stojącej na stole
i chlusnął sobie w twarz. Szybko osuszył oczy i rzucając ręcznik na podłogę
popędził do komnaty króla. Stanął przed ciężkim mahoniowymi drzwiami i zapukał.
- Wejść! – usłyszał.
Westchnął i przygładził koszulę. Starał się nie myśleć
intensywnie, aby król nie mógł nic odczytać. Uchylił drzwi i wcisnął się przez
szczelinę. Ukłonił się.
- Czego sobie życzysz, panie?
Ten nawet na niego nie spojrzał tylko powiedział:
- Jestem głodny.
W środku nocy? Znowu? – pomyślał służący, ale tylko grzecznie
odpowiedział:
- Oczywiście, panie. Na co masz ochotę, wasza wysokość?
- Na coś… zasmaczystego.
Sługa powstrzymał się od śmiechu .
- Może zaproponuję…
- Nie ważne, cokolwiek – przerwał mu król.
- Oczywiście – ukłonił się i wyszedł cicho zmykając drzwi.
Nawet na mnie nie
spojrzał! Budzi mnie w środku nocy tylko dlatego, że chce coś zjeść i jaśnie
pan od siedmiu boleści nawet nie raczy zaszczycić mnie spojrzeniem ani nawet
podziękować! Wielki mi król, który nie potrafi się zachować. Ma mnie za nic, a
ja jestem więcej wart! Służę mu od pięciu lat, od dziesiątego roku życia nawet
nie wypowiedziałem słowa skargi. To niesprawiedliwe – wściekał się idąc do
kuchni.
Zszedł stromymi, krętymi i ciemnymi schodami . Kiedy dotarł
na miejsce, zastał tam Nocnego Marka. Mówiono tak na niego, ponieważ pracował
na nocną zmianę i zawsze można go było spotkać w kuchni, gdy wszyscy spali.
Król zawsze jest głodny w nocy, choć to nic dziwnego, skoro w dzień nie je nic.
Kiedy kucharz zobaczył, że Julian przyszedł uśmiechnął się przyjaźnie, podszedł
do niego i podał talerz z już gotowym jedzeniem.
- Słyszałem dzwonek – wyjaśnił.
Julian uśmiechnął się do niego z wdzięcznością.
- Dziękuję.
Służący już otwierał usta, aby jeszcze coś dodać, ale Nocny
Marek go powstrzymał.
- Leć, bo król nie może czekać.
Kiwnął głową, pożegnał się i wyszedł. Szedł ostrożnie, aby
się nie potknąć na ciemnych schodach. Dlaczego
muszę to znosić? Jestem więcej wart. Mogę być kimś znacznie lepszym, umiem coś
więcej niż tylko wykonywać polecenia.
Z posępną miną dotarł pod drzwi komnaty króla. Przybrał
swoją niewzruszoną minę i zapukał. Jak zawsze po usłyszeniu polecenia wszedł i
ukłonił się.
- Mam nadzieję, że będzie smakowało waszej wysokości.
Władca kiwnął głową, a sługa odwrócił się by wyjść. Nagle
usłyszał:
- Myślałeś tak intensywnie, że nie dało się ciebie nie
usłyszeć.
Julian zatrzymał się i odwrócił. Patrzył na swojego pana
niewzruszony. Ten odłożył talerz i wstał. Stanął kilka metrów przed nim i
wlepił w niego wzrok.
- Naprawdę sądzisz, że jestem „od siedmiu boleści królem” i „nie
potrafię się zachować? Przypominam ci także, że mam prawo budzić cię o każdej
porze. Jesteś moim sługą, a nie na odwrót, abym musiał cię pytać o zdanie – był
wyraźnie zły.
Kiedy nie usłyszał nic w odpowiedzi ciągnął:
- Wiesz, od pewnego czasu szukam odpowiedniej osoby do
pewnego zadania. Przynieś mi tyle złota, na ile wyceniasz swoją wartość. Jesteś
wart coś więcej? Udowodnij…
Na z reguły nie wyrażającej żadnych emocji twarzy Juliana
tym razem malowała się determinacja i zaciekawienie.
Zaciekawiłaś mnie. Pisz dalej, jestem ciekawa co z tego wyniknie. Jak na początek to świetnie ci idzie.
OdpowiedzUsuńNext i to szybko.
Mam nadzieje, że Julian pokaże Królowi, że jest więcej wart niż on cały ;)
Serdecznie zapraszam na:
http://tylkotymniekochaj.blogspot.com/
No noooo. Buduje napięcie!
OdpowiedzUsuńhttp://poczytajmiwmyslach.blogspot.com/